Dziury w mózgu
Środek dnia pracy. Telefon za telefonem, lista tudusiów nie mieści się na kartce A4. Piszę pismo, sprawdzam pocztę, słucham wytycznych. Wszystko na raz. Dzwoni żona.
– Kup gdzieś po drodze sześć jajek, masło, albo lepiej trzy kostki, chleb i pół kilo mięsa mielonego. Zapamiętasz?
– Jasne.Odłożyłem komórkę, dokończyłem pismo, chwilę pomyślałem. Jak to było?Sześć jajek i… ?
Dziury w mózgu to popularna przypadłość. Przytrafia się ludziom, którzy mają zbyt dużo spraw na głowie. Ćwiczyć mózg można na różne sposoby. Na przykład grając w planszówki. Nasza Księgarnia wydała 3 proste gry ćwiczące różne umiejętności.
GRA NA EMOCJACH
Zadaj proste pytanie dotyczące emocji, a pozostali gracze muszą zilustrować odpowiedź przy pomocy kart z ikonami. Wybierzesz jedną z kart najlepiej odpowiadającą pytaniu, a właściciel karty zdobędzie punkt. Najlepszy moment w grze następuje już po wytypowaniu zwycięskiej odpowiedzi. Wtedy gracze mogą interpretować swoje obrazki. A interpretacje bywają… różne. Gra fajnie sprawdza się wśród dzieci, bo pomaga im zobrazować co czują. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszy się karta z kupą.
Zadaję pytanie: – Co czujesz, gdy idąc chodnikiem zdajesz sobie sprawę, że założyłeś dwa różne buty?
Mój pięcioletni syn wzrusza ramionami: – Przyzwyczaiłem się.
GRA POZORÓW
To takie Dobble do kwadratu. Musisz pozbyć się kart szybciej niż pozostali. Karta na wierzchu stosu określa co masz znaleźć i położyć. I tu tkwi trik. Jeśli na stole leży karta z napisem grube, to intuicyjnie szukasz na ręce karty z takim samym napisem, a chodzi o to, by znaleźć dowolne słowo, byle napisane pogrubioną czcionką. W Grę pozorów fajnie gra się z dziećmi, nawet młodszymi. Tylko wtedy przestajecie się ścigać kto pierwszy, a po kolei wykładacie karty. Maluch sam powolutku rozkoduje mechanizm działania. Wystarczy przestawić mózg. Jest też wariant trudniejszy, gdzie wszystko robi się na opak i wariant jeszcze trudniejszy, gdzie wyrazy zapisane są w lustrzanym odbiciu.
GRA SŁÓW
Uwielbiam tłumaczyć proste gry, bo jest spora szansę, że niczego nie pominę. Grę słów można tłumaczyć etapami, a największe zaskoczenie robi etap ostatni. Ponieważ to gra kooperacyjna, najpierw musicie połączyć karty z obrazkami w pary. Ty wskazujesz jeden z obrazków z puli, a współgracze muszą wskazać, z którą kartą obrazkową Ci się to kojarzy. Im dalej tym trudniej, bo pula się zmniejsza. Jak już macie poukładane pary, to jedne z kart zasłaniacie, a drugie zostawiacie odkryte. Do nich musicie dołożyć kolejny rząd kart i ułożyć jakieś historyjki naprowadzające. Następnie usuwacie środkowy rząd kart i musicie odgadnąć to co zakryte. Brzmi skomplikowanie? To szybki przykład. Wskazuję pinezkę. Moi współgracze trafnie odgadują, że kojarzy mi się z choinką (to kłuje i to kłuje). W drugim etapie gry pinezka zostaje zasłonięta, a do widocznej karty z choinką dokładam nową, na przykład z prezentem. Tłumaczę, że prezenty znajduje się pod choinką. Oczywiste. W trzecim etapie karta z choinką znika, a my widząc jedynie prezent musimy przypomnieć sobie co jest narysowane na zasłoniętej karcie.
– Jak twoim zdaniem mieliśmy skojarzyć prezent i rakietę do tenisa?
– Dwadzieścia lat temu dostałem rakietę tenisową na urodziny. Myślałem, że pamiętaliście.
Dziury w mózgu można łatać. Trzeba się tylko troszkę postarać i mieć dobrą grę. A jak u Was z pamięcią? Sześć jajek i …?